kolejne oczekiwania na oczekiwania, etc...
Warunki już są i to całkiem całkiem... Informacja dla początkujących: warto przed podjęciem decyzji o wyborze projektu jak i przed wystąpieniem o warunki zabudowy, spotkac się z projektantem lub kimś znającym się na tym co ma powstać na wybranym przez Was terenie i podpowiedzieć kilka spraw. My juz po otrzymaniu warunków i zamówieniu projektu dokonaliśmy trzech zmian w zmianie warunków zabudowy i jednej bradzo ważnej przy zamawianiu projektu. Te zmiany w warunkach dotyczyły przesunięcia linii zabudowy o 3 metry, wydłużenia linii zabudowy do 14 metrów i zgody na podpiwniczenie - choćby częściowe. TA zasadnicza przy zamawianiu projektu to zgoda na zmianę dot. podpiwniczenia.
Okazało się bowiem, że fundamenty będzie trzeba wynieść - chyba tak to nazwali wszyscy, którzy zowią się fachurami. W kazdym razie mają mieć około 1.80 do 2.00 i poprosu szkoda mi zasypać to wszystko piachem, czy innym czymś.... tylko jeden wielki problem !!!!! skąd tyle wywrotek taniego piachu, gliny i ziemi????????
Teraz kolejny etap oczekiwań... pierwszy dotyczy oczywiście adaptacji wszystkiego co da się zaakceptować, później, chyba juz ostatni - okresu wszelkch wczekiwań tj. wyczekiwanie na pozwolenie rozpoczęcia budowy... Powoli przestaje nas gonić czas, wszystko przez rekomendację. Ta niestety zamyka nam drogę do tańszego kredytu w obcej walucie, chociaż nie wszystko jeszcze stracone.... Jeżeli jednak nie będzie możliwości zaciągnięcia kredytu na dotychczasowych zasadach i oprocentowaniu to czas już tak bardzo nie gra roli i niech się naradzają, namyślają, zbierają na zgromadzeniach, radzą i co tam jeszcze....
Wow!!! wow!!!! Zapomniałem się pochwalić... Wróciliśmy z małych wakacji!!!!!!! HURA, HURA, HURA... Skąd? Z Karpacza i jak zwykle było superaśnie fajnie. Nałaziliśmy się, że hey i co najciekawsze nakąpaliśmy się też, że HEY. Warunki pobytu w górach znacznie się poprawiły i co najgorsze też podrożały, jednakże poza tym wszystko jak zawsze naj... i och... i ach.... i jeszcze i jeszcze, że hhohohohoho...
tak było w drodze, gdzie z Kochaniem i aparatem wybraliśmy się na mały spacerek... Poniżej już Karpacz w pełnej krasie:
Kochanie z synem - hm.... najmłodszym naszym.... w restauracji AURORA (centralny Karpacz)
Tu mała przerwa na kawkę i lody, młody jak zwykle gdzieś w wodzie....
Piknie, że hey aż łezka napływa .... z ;odou upływającego czasu ale cóż, czas się wziąć do pracy... Następne wakacje już !!!! i oby na własnym podwórku.....
Komentarze